niedziela, 17 sierpnia 2008

5,6,7 dzien

Tego dnia, w obawie przed zaproszeniem na sniadanie, wstalysmy bardzo wczesnie. Od razu gotowe do dalszej drogi. Od nastepnego celu dzielily nas 2 dni jazdy. Na nocleg w polowie drogi planowalysmy zatrzymac sie w Arvayheer. Miasto znowu nie odpowiadalo naszym wyobrazeniom, a "hotel" tym bardziej ;)
















metropolia

















mongolska codziennosc..


6 dzien

Po jezdzie przez rowniny, cieszylysmy sie na zmiane krajobrazu - wjezdzalismy w gory Changajskie. Miejsce bylo jak z bajki. Ogolnie co tu duzo pisac - foty;]


















rajski widok ;)
























































Wodospad Orchon


Ladies w niebezpieczenstwie ;O

Przezylysmy 15 minut masakry.. po ktorych wiemy juz, jak kazda z nas reaguje na sytuacje stresowe :]
Jurtowisko. Bylo ciemno..dookola panowala niepokojaca cisza...jednak my, niczego nieswiadome, kladlysmy sie spac. Martyna(znana harcerka;)) dopiero co przywiazala lina (sznurowka) drzwi. I wtedy rozpoczela sie MASAKRRRRA! Przyjazni nam tubylcy subtelnie i delikatnie...roz...walal nasze drzwi. Jurta sie trzesla! MASAKRRRRA! ;D Martyna pekajac ze smiechu, dzielnie robila przyczajke zza lozka (www.zal.pl), nieustraszona Gosz zlapala za noz (tepy i brudny scyzoryk) i rozpedzona juz chciala staranowac drzwi i niewiadomo jakby to sie skonczylo, gdyby nie prawdziwa psycholozka Hania...Po kursie mediacji internaszjonal dialog to latwizna. Dlatego tez zlapala szybko za slownik, krzyczac: My juz spimy! (www.zal.pl) KARRRRRAMMMBAA!!! To zdanie uratowalo nam zyje. Poddali sie. Uciekali w poplochu. A my? zwyciesko....poszlysmy spac :]






















harcerskie umiejetnosci Martyny:)


7dzien

Rankiem pojechalysmy na pobliski "Naadam" - mongolskie narodowe swieto (wyscigi konne, zapasy i lucznictwo). Nie dosc, ze stojace za nami konie caly czas nas kichaly, jakis Mongol PO PROSTU wreczyl wodze od swojego konia Gosi (popusc wodze wyobrazni ziom! ;)), ktora od tej pory siedziala nieruchomo powtarzajac: On mnie zaraz ugryzie! ale Hania i Martyna wspieraly ja GORACO swoim smiechem..Zawsze mozemy na siebie liczyc:]
Noc spedzilysmy w Karakorum.

















"Naadam"






















Nie bylo latwo! ;)



















Orli taniec





zapasy na "Naadam"

6 komentarzy:

misz pisze...

hehe;]

Anonimowy pisze...

nie wiem czy powinnam sie przyznawac
do martyny skoro ona ma takie 'harcerskie' sposoby;) powiem wam że tak samo dzielna była w anglii jak mi wskoczyla na glowe bo były jakie hałasy w kuchni kiedy ogladalysmy film... doslownie wskoczyla mi na głowe:)
za rok afryka albo chiny & nepal &j aponia:D oki doki?:D

Zus:*

Tomasz Klauz Parkietu Król pisze...

Co tu dużo pisać, kolejne fotki na wypasie, a Polska chyba wyprzediła Mongolię w klasyfikacji medalowej:]

gosiaihaniawazji pisze...

Zuz my musimy powaznie porozmawiac jak wroce, nie moze tak byc ze ty mnie ciagle publicznie kompromitujesz .... hahahah:*


Ma

Lorka pisze...

Cześć dziewczyny! fajniutkie zdjęcia,widać że nie brakuje wam poczucia humoru a to pewnie w tych warunkach jest bezcenne!Na fotkach wszystko wyglada cacy,ale jak to trzeba przetrwać,wiedzą tylko ci,którzy tak podróżowali-ja wiem ,żejesteście super!!powodzonka!

gosiaihaniawazji pisze...

Bardzo nam milo;) A jeszcze bardziej bedzie nam milej jak bedziemy wiedzialy komu byc wdzieczne?;>

3ladies